Recenzja książki "Małe ogniska" Celeste Ng

Małe ogniska miałam na półce od lat, pamiętam czasy, gdy ta książka była wszędzie. O ile mnie pamięć nie myli to ludzie ją chwalili. Wtedy chciałam odpocząć od tych oczekiwań jakie będę miała, no i tak odpoczęłam, że jak przyszło do czytania  w Klubie, to nie wiedziałam  gdzie jej szukać. W końcu się udało, książka się znalazła, zaczęłam czytać i jakoś nie było miłości od pierwszego wejrzenia. Czy w końcu się udało wgryźć?

Shaker Heights jest miejscowością, której legenda sięga do bardzo ortodoksyjnego odłamu religijnego. Chociaż po Shakerach nie ma już śladu, to jednak małe miasteczko rządzi się wciąż bardzo tradycyjnymi, małomiasteczkowymi przesądami. Wszystko jest przewidywalne, jak od linijki i w tej poukładanej społeczności pojawiają się Mia i Pearl. Matka z córką. Mia jest artystką, jej życiem jest twórczość, prowadzi wędrowny tryb życia, szuka pracy, by zarobić tyle, aby później tworzyć w spokoju. Pearl chyba zaś tęskni za stabilizacją i dlatego cieszy się, że matka chce w tym miejscu zapuścić korzenie. Dziewczyna prędko zaprzyjaźnia się z dziećmi właścicielki domu w którym mieszkają, nie miała kontaktu z ojcem, nie ma dziadków, gorąco pragnie gdzieś przynależeć. Wynajmują domek od pani Richardson, której życie było przeciwieństwem artystycznego szaleństwa Mii. Elena poszła na studia, zawsze marzyła o tym, by być dziennikarką, poznała tam miłość swojego życia, wróciła do rodzinnego miasteczka, kiedy chciała zachodziła w ciążę. Jej życie było spełnieniem marzeń, dlatego tak mocno wspiera swoją przyjaciółkę, która postanawia adoptować dziecko o chińskim pochodzeniu, po latach nieudanych prób zajścia w ciążę. To wydarzenie staje się początkiem historii, odkrywania sekretów, ta adopcja będzie iskrą, która wywoła ogień, który spali do ziemi.

Miałam problem z tą książką, bo początek nie zapowiada motywu przewodniego, za wolno się to wszystko rozkręcało. Dopiero, gdy książka zbliżała się ku końcowi poskładałam wszystkie wątki, ba – okładka i kolorystyka zaczęły do siebie pasować, wszystko zaczęło mieć sens. Każdy z wątków wnosi coś do akcji, chociaż na początku mogą się wydawać prowadzone bez ładu. Długo myślałam, że będzie to powieść obyczajowa w sumie o niczym. Okazało się jednak, że Autorka ma do opowiedzenia historię o problemie
z tożsamością, szukaniu siebie. Chociaż wątek problemów z zajściem w ciążę, był już wielokrotnie poruszany, to jednak Małe ogniska subtelnie poruszają ten wątek, ale na tyle silnie, że czytelnik jest poruszony i zaangażowany, a także pozostaje z ważnymi pytaniami.

Katarzyna Mastalerczyk z DKK w Filii Nr 2 MBP w Stalowej Woli 

powrót do kategorii
Poprzedni Następny

Pozostałe
aktualności