Recenzja książki "Przewodnik lesbijki po katolickiej szkole" Sonory Reyes
"Przewodnik lesbijki po katolickiej szkole", to debiutancka powieść Sonory Reyes, moim zdaniem totalnie niepotrzebna. Jest to książka napisana pod modę książek z reprezentacją LGBTQ+.
Chociaż dużo osób mogłoby się utożsamiać z główną bohaterką Yamilet "Yami" Flores, która zmaga się z homofobią i rasizmem, to jest ona jednak postacią bez własnego charakteru. Cała jej osoba skupia się na tym jak trudno jej się żyje zmagając się z tymi dwoma rzeczami. Z jej użalaniem się nad sobą można spotkać się nawet kilka razy w jednym rozdziale. Co chwilę powtarza jak ciężkie ma życie przez swój kolor skóry oraz przez to, że musi ukrywać swoją orientację. Cała Yamilet przepełniona jest kompleksami, hipokryzją i strachem przed nowym otoczeniem, którym jest nowa szkoła do której uczęszcza wraz z bratem.
Ocena tej książki zależy od tego czego się w niej szuka. Jeśli ktoś pragnie słodkiego queer romansu głównej bohaterki, to nie jest to zły wybór ale zdecydowanie nie najlepszy. Wątek romantyczny pomimo bycia dominującym jest dosyć przeciętny i sprawia wrażenie nie wnoszącego nic nowego czy odkrywczego, czyli jest to kolejny przykład popularnych książek romantycznych przypominających siebie w prawie każdym aspekcie. O wiele ciekawsze są natomiast pozostałe wątki takie jak na przykład rasizm, religia czy obowiązki wobec rodziny. Pokazuje to prawdziwy chociaż przykry obraz dużej ilości ludzi żyjących w nieprzyjaznym środowisku, poczuciu winy oraz ukrywających swoje prawdzie ja przed najbliższymi. W tym wszystkim małym minusem jest język jakim autorka napisała wewnętrzne monologi i dialogi. Wiele z nich zostało napisane językiem młodzieżowym na siłę i mogą wprawiać czytelnika w stan zażenowania.
Całość powieści można określić jako przeciętną i przewidywalną. Chociaż nie można powiedzieć, że zaskoczeniem nie było podejście rodziców Yami do swojej córki, kiedy ta przypadkowo zrobiła coming out. Jak wcześniej wspomniane, powieść pokazuje dyskryminację (cała relacja Yami z jej matką i cała otoczka wkoło jej brata) oraz rasizm. Pomimo, że główna bohaterka ma postawę mocno antyrasistowską, przez to, że sama jest imigrantką o innym kolorze skóry, jednocześnie jest jednocześnie jest rasistką. Z góry zakłada, że każdy biały człowiek jest zły i każdy ma takie samo zdanie na każdy temat. Można nawet wspomnieć moment, w którym idąc do szkoły, pierwsze co robi, to szuka innych osób z innym kolorem skóry niż biały. To też jest rasizm i segregacja rasowa. "Znajdź niebiałego" jak sobie nazwała tę zabawę to ogromna głupota. Mamy także zachowanie jej matki, rzadko można znaleźć bohatera tak irytującego. Zrozumiała jest troska o dziecko, ale miała ich dwoje. Yami sama na siebie musiała zarabiać, podczas gdy jej brat miał wszystko podstawiane pod nos. Fakt, że Yami musiała nawet szkołę zmienić i sama na nią zarabiać, przez potrzebę "dbania o brata" mówi jak bardzo zachowanie jej rodzicielki było niesprawiedliwe. W książce tej trudno było doszukiwać się bohatera, którego dałoby się choć trochę lubić.
Krytyka tej książki mogłaby być niemalże nieskończona, a nie jest to najgorsza pozycja. Można ją ocenić na dwa z pięciu gwiazdek.
Ewa Wilk - klubowiczka DKK dla młodzieży w SCK MPB w Mielcu